Jeśli te prognozy się sprawdzą, to będzie katastrofa.
Przyroda już odczuwa tą zimę we wiośnie. Młode dziki giną z braku pożywienia. Podobnie pszczoły - o tej porze powinno być już po kwitnieniu wierzby iwy, głównego pokarmu pszczół na wiosnę, a tymczasem pylniki i miodniki są nadal głęboko schowane w srebrzystych baziach.
No i sprawa powodziowa... im dłużej trwa zima, tym większy depozyt śniegu w górach. I im dłużej trwa, tym większa szansa na gwałtowne ocieplenie. Co by było, gdyby nagle ociepliło się do +17 stopni (co nie jest niemożliwe)? W górach, gdzie ekwiwalent wodny śniegu przekracza miejscami 100 mm, byłoby wystarczająco ciepło, by pokrywa śnieżna topniała w oczach przy wspomaganiu opadami deszczu wywołując duże wezbrania, przynajmniej w górnym biegu większych rzek.