Ostatnio „Gazeta.pl” poinformowała o panującej w naszym kraju suszy. Rzeczywiście, panuje dość niezwykły jak na ta porę roku okres bezopadowy.
Co prawda stwierdzenie iż „od trzech miesięcy w Małopolsce nie padało” jest nieprawdziwe. Padało, ale niewiele. W rzeczywistości w wielu miastach południowej części Polski ostatnie opady wymierzalne notowano w trzeciej dekadzie października. Np. w Tarnowie większy opad wystąpił około 20 października, a słaby (i w rzeczywistości niewiele znaczący) opad zarejestrowano na początku listopada.
Bliższe przyglądnięcie się opadom w Tarnowie ujawnia, iż opad z 20 października to około 6 mm, zaś 2 listopada spadło 0.1 mm. Oznacza to, iż od niemal 40 dni spadło zaledwie 0.1 mm opadu. Jeszcze gorzej było w Sandomierzu, gdzie opad z 20 października to zaledwie 4.0 mm, zaś 2 listopada nie padało. W Lesku w ciągu ostatnich 30 dni notowano parę razy nie wielkie opady, zaś we Wrocławiu ostatnio sumę opadu >= 0.1 mm odnotowano 27 października.
Na szczęście tak niskie opady przypadły na okres w którym ustała wegetacja. W przeciwnym razie skutki były by jeszcze bardziej dotkliwe. Szczególnie kiepsko wygląda na zdjęciach Zalew Soliński.
W niektórych miejscach zarówno Wisła jak i Odra osiągnęły najniższe stany z wielolecia (szczególnie w górnych biegach tych rzek) – np. w stacji Koło na Wiśle, Karsy na Wiśle, czy w Chałupkach na Odrze.
Bieżący stan rzeczy nie zagraża jeszcze wegetacji, której generalnie po prostu niema. Jednak jeśli zmniejszone opady utrzymają się przez dłuższy czas, wiosną mogą być problemy, szczególnie jeśli ta pora roku również będzie sucha.
Pierwsze opady spodziewane są generalnie od początku grudnia. Może to oznaczać, że w niektórych miejscach suma miesięczna opadu za listopad wyniesie 0 mm. Model ECMWF daje ciepłą pogodę co najmniej do 6 grudnia z sumą opadu we Wrocławiu osiągającą zaledwie 1 mm, zaś GFS jest bardziej łaskawy i sugeruje ochłodzenie i nieco poniżej 10 mm opadu.