2024/04/19 22:04

Ocieplenie klimatu w Polsce

Przedstawione w nieco odmienny sposób, niż do tej pory.

Wykres przedstawia anomalie temperatury powietrza w kolejnych przedziałach o różnej długości. Długość tych przedziałów przedstawiona jest na osi X. najniżej położony jest przedział 13 miesięczny (średnia anomalia za 13 miesięcy, centrowana, tj. dla danego miesiąca ± 6 miesięcy). Wyżej znajduje się przedział 15. miesięczny, a na samym szczycie 35. miesięczny.

Widać, że w ostatnich latach dominują „ciepłe” barwy, co ma związek z coraz wyższymi temperaturami notowanymi w naszym kraju. Pierwsze czerwone odcienie (reprezentujące anomalie od +0.5°C w stosunku do okresu referencyjnego 1981-2010) pojawiają się w roku 1961, trwają jednak krótko, co najwyżej 15 miesięcy. Jeszcze krótszy pik mamy w 1967. Większa anomalia dodatnia pojawia się w 1975, a o naprawdę długiej i wyraźnej anomalii dodatniej możemy mówić dopiero w 1983. Na okres co najmniej trzyletni rozciąga się ona po raz pierwszy na przełomie lat 80. i 90. XX w, jeszcze większa jest ona po roku 2000. O najintensywniejszej anomalii 1-2 letniej możemy mówić w okolicach lat 2006-2007. Aktualnie trwający okres ciepły w krótszych przedziałach jest chłodniejszy od lat 2006-2007, jednakże anomalia dodatnia trwa obecnie o wiele, wiele dłużej. W przypadku przedziałów 35. miesięcznych od niemal 5 lat. Nie jest również powiedziane, że nie zostanie pobity rekord z lat 2006/7 w krótszych przedziałach czasowych, wszystko zależy od nadchodzących miesięcy zimowych.

Inny los czekał za to okresy wyraźnie chłodne. Najintensywniejszy z nich pojawił się w okolicy roku 1963 (obejmował zimny rok 1962 i wyjątkowo mroźną zimę 1962/3). Do 1987 r. włącznie długie, chłodne okresy pojawiały się dosyć często, po tym roku tylko okolice roku 1996 były wyraźnie zimne. Ostatnie, bardzo niemrawe przypadki ochłodzeń, to lata 2005/6 i 2010. W tym kontekście, to bardzo zabawne, że w pewnych kręgach okresy te były w trakcie ich trwania postrzegane jako „bezpośredni dowód na ochłodzenie klimatu”. Widać to jeszcze wyraźniej, gdy zamiast normy z lat 1981-2010 użyjemy normy z lat 1951-1980, tak jakbyśmy próbowali sobie odpowiedzieć na pytanie, jak ten wykres mógłby wyglądać dla ludzi 30 lat temu. A wyglądałby tak (uwaga, poniższe wykresy są sporządzone właśnie w oparciu o okres referencyjny 1951-1980!):

Oczywiście, jak ktoś mógłby słusznie zauważyć, w roku 1988 nie mielibyśmy danych za lata po 1988. Gdyby ten post był pisany w listopadzie 1988, ten wykres mógłby więc wyglądać tak.

Gdyby wówczas istniało coś takiego, jak Internet, to zapewne za sprawą Hansen et al. 1988 rozgorzałaby właśnie dyskusja na temat prognozowanego ocieplenia klimatu (tyle, że w odróżnieniu do czasów obecnych liczba dowodów naukowych potwierdzających ocieplenie związane z antropogeniczną emisją gazów cieplarnianych byłaby znacznie mniejsza). Trzeba przyznać, że ktoś próbujący pokazać, że i w Polsce klimat się ociepla, miałby w 1988 niełatwe zadanie. Oto jesteśmy jeszcze przed większością wyjątkowo ciepłych zim z przełomu lat 80. i 90., zaledwie rok wcześniej mieliśmy skrajnie mroźny styczeń, szczególnie w Polsce północno-wschodniej, za nami jest raczej chłodny październik i doświadczamy wyjątkowo chłodnego listopada. Mamy 21 listopada 1988, temperatura maksymalna miejscami wyniesie dziś -5°C, a na znacznym obszarze kraju zalega pokrywa śnieżna. Jutro jeszcze chłodniej, a we Wrocławiu pokrywa śnieżna osiągnie 12 cm. I o to jakiś bloger rzuca czytelnikom w twarz artykuł Hansena o rychłym ociepleniu klimatu. Z pewnością zostałby wyśmiany, a podzielających jego zdanie komentatorów można by policzyć na palcach jednej ręki. Na powyższym wykresie widać cykliczność anomalii temperatury w Polsce i z pewnością cykliczność ta będzie przywoływana w kontekście nadchodzącej ciepłej zimy 1988/89. Mamy rok 1988 i większość danych historycznych nie jest jeszcze poddana procesowi homogenizacji. Opieramy się więc na danych IMGW od 1951 r. 11. letnia średnia ruchoma temperatura również nie pozwala nam stwierdzić ocieplenia w naszym kraju. Ba, pokazuje, że ostatnie 11 lat w Polsce było raczej chłodne.

Nie będzie też żadnej pomocy ze strony polskich badaczy klimatu – jedyna praca mająca na celu prognozowanie dalszych zmian temperatury w Polsce (Boryczka 1984) wskazuje raczej na to, że za zmiany klimatu odpowiadają raczej czynniki naturalne. W jego dalszych pracach średnia roczna temperatura powietrza w Warszawie osiąga maksimum na przełomie lat 80. i 90., a następnie spada, co ostatecznie nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Zdecydowanie więc ktoś, kto miał ambicję dzielenia się najnowszymi doniesieniami naukowymi zza oceanu, miałby dość karkołomne zadanie. Zapewne nikt by nie uwierzył, że kontynuacja wstawionego nieco wyżej wykresu będzie wyglądać tak:

Tymczasem w ostatnich dziesięcioleciach mieliśmy w Polsce dwie dość nagłe zmiany, nazwijmy to, reżimu klimatycznego. Pierwsza rozpoczęła się na przełomie lat 1987/88 – wówczas pojawiły się wyraźnie cieplejsze sezony zimowe (z najcieplejszą do tej pory zimą 1989/90). Było to wynikiem nie tylko bezpośredniego ocieplenia klimatu (choć dołożyło ono zapewne sporą cegiełkę), ale również skrajnie wysokim indeksem NAO w tych latach. Warto jednak zwrócić uwagę, że wraz z sezonami zimowymi ocieplił się również np. sezon wiosenny, a w 1992 mieliśmy jedno z najcieplejszych lat w historii pomiarów instrumentalnych na ziemiach polskich (najcieplejsze od 1811).  Jeszcze w połowie lat 90. XX w. można było mieć wątpliwości, czy jest to zmiana trwała, szczególnie w roku 1996, który na wykresie jest ostatnim wyraźnym okresem chłodnym. Nie trudno sobie wyobrazić, że wielu badaczy polskiego klimatu (tak i zawodowych, jak i amatorskich) mogło mieć wówczas wątpliwości, czy oto ciepły okres nie dobiegł właśnie końca i nie mamy do czynienia z kolejnym cyklem, tak wyraźnie widocznym w poprzednich dekadach. Ja sam miałem wówczas spore wątpliwości, chociaż główną ich przyczyną był brak dostępu do zagranicznych prac związanych ze zmianami klimatu. Ostatecznie rzeczywiście można powiedzieć, że ów cykl się pojawił. Był jednak znacznie krótszy i słabszy od poprzednich minimów. Kolejne minimum przypadło na okolice roku 2003-2005 (wraz z zima 2005/6) i tym razem próżno już szukać tu niebieskich kolorów. Oznacza to, że w dłuższych skalach czasowych (od 13 miesięcy) anomalie temperatury cały czas oscylowały w pobliżu normy z lat 1951-1980. Jeszcze mizerniej wygląda to w ostatnim minimum z lat 2010-2013, tutaj nawet okres „normalny” robi się krótki, a przeważają anomalie o co najmniej 0.5°C przekraczające średnią z okresu referencyjnego 1951-2010.

Ostatni okres ciepły jest na tle pomiarów z lat 1951-2010 nienormalnie długi. Jeśli to, co widać na wykresie w okolicy roku 2017 to kolejne minimum, to jesteśmy w poważnych tarapatach. Właściwie obecnie również wiele komentujących osób mocno sceptycznie będzie podchodzić do takiej tezy. Wydaje się nie do pomyślenia, że klimat naszego kraju może się zmienić tak szybko, że to, czego doświadczyliśmy w 2017 r. okaże się „okresem chłodnym” i w najbliższych latach będzie już tylko cieplej. Podobnie, jak w 1988 wydawałoby się niemożliwe, żeby zaprezentowany wykres anomalii po 1988 wyglądał tak, jak wygląda. Osobiście więc pozostanę ostrożny w swoich tezach, choć osobiście mam jednak nadzieję, że ten właściwy okres chłodny jest jeszcze przed nami, co by oznaczało, że klimat nie ociepla nam się szybciej, niż te 0.3°C na dekadę.

Dziwi mnie jednocześnie sugestia pojawiająca się w komentarzach, że jeśli nadchodzące miesiące będą wyraźnie chłodniejsze, to „zahamują nieco ocieplenie klimatu”. Jest to oczywiście kompletna bzdura, bo to jaki będzie pojedynczy miesiąc zależy głównie od aktualnej cyrkulacji atmosferycznej, a ocieplenie klimatu napędzane jest przez emisję gazów cieplarnianych. W Polsce sytuacja synoptyczna sprzyjająca chłodnej zimie będzie jednocześnie sprzyjała bardzo ciepłej zimie w innej części naszej planety. Skutkiem ocieplenia jest to, że w uśrednieniu, globalnie, temperatury są coraz wyższe – ujemna anomalia w Europie Środkowej nie będzie niwelować dodatniej anomalii pojawiającej się po drugiej stronie układu, który ją spowodował. Co prawda zdarzają się przypadki takie, jak w lutym 2012:

Autor: Karsten Haustein, Źródło.

 

Trzeba jednak sobie wyraźnie powiedzieć, że konsekwencją takiej sytuacji była wyjątkowo ciepła Arktyka, a kilka mroźnych tygodni w lutym 2012 w żaden sposób nie wyhamowało globalnego ocieplenia.

Ostatnie wykresy przedstawiają mocno skategoryzowane wartości anomalii.

Wg normy 1981-2010:

I wg normy 1951-1980.

Wnioski można wyciągnąć samemu.

 

Print Friendly, PDF & Email
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
47 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
daniel

to jak groźnie to zaczyna wyglądać widzimy na własne oczy teraz kiedy kalifornia płonie a teraz mogą być lawiny błotne jeden kataklizm za drugim.
spłonęło już ponad 12 tys. domów

PiotrNS

Pisałem to już nie raz, ale marzę o tym, żeby przynajmniej tak do 2021-22 roku było chłodniej, umiarkowanie. W tym roku namartwiłem się wystarczająco i chcę choć na chwilę odetchnąć. Jak okazało się że oprócz kwietnia i maja także lato było rekordowo ciepłe (w co jeszcze 4 miesiące temu bym nie uwierzył), obiecałem sobie, że choćby po tym roku nadeszła zima taka, jaką widzi pan Jackowski :) to nie będę na nią narzekał. I podtrzymuję.

Lucas wawa

Mnie ciekawi najbardziej, czy rok 2018 okaże się „wypadkiem przy pracy” względem oscylacyjności z minionych lat (roczniki 2017-2020 „powinny być” choć trochę chłodniejsze od 2014-2016), czy też jednak potwierdzi kolejną jeszcze szybszą fazę ocieplenia klimatycznego? A przecież dotychczasowe tempo w ostatnich dekadach – rzędu 0,3-0,4*C/dek. – to już bardzo dużo…

pyton1990

Oby tych dodatnich anomalii w Polsce było jak najwięcej. Negatywnych skutków ocieplenia klimatu nie odczułem wcale, a powrót do „normalności” sprawia, że czuję się jak Żyd za okupacji. Nie kwestionuję tego, że większe ocieplenie w skali globalnej może mieć poważne skutki, ale 1 stopień więcej w skali lokalnej, jeśli już przynosi jakiekolwiek zmiany, to wyłącznie pozytywne. Znacznie bardziej mnie martwię okresy, kiedy wraca „normalna” polska pogoda.

Finrod

Ja odczułem wręcz bardzo dużo pozytywnych aspektów ocieplenia w Polsce, ale oczywiście rozsądnie byłoby jakby ocieplenie od pewnego momentu już nieco przyhamowało, no i obejmowało np. tylko środkową Europę i np. Antarktydę lub Grenlandię, a nie całą Ziemię, bo ogromne obszary wcale nie potrzebują jeszcze więcej ciepła, niektóre dla równowagi mogłoby nieco schłodzić. Ale te utopijne pomysły to jedno, a klimatu jako jednostki nie zmienimy.

oliver57

Też tak mam . Wiem ,że to jest naiwne ,ale przynajmniej ja nie cieszę się ,że w Polsce ociepla się tylko o 0,3 st. C na dekadę i ocieplenie o jeden stopień jest dla nas korzystne. Byłoby ,gdyby był to proces naturalny ,a nie jest i przy mniejszych aktywności słonecznej powinno się teraz wolniutko ochładzać. Chłodna zima przypomni mi ,że w Polsce jednak dalej mamy cztery pory roku a śnieg mróz nie odszedł w zapomnienie. Walka z AGW to skoordynowany ,międzynarodowy proces polegający na zmniejszeniu emisji CO2 o 40 procent do 2030 roku , odejście od paliw kopalnych przez cały… Czytaj więcej »

oliver57

Może niezbyt dokładnie to ująłem. Chodzi mi oto ,tak myślę ,że zmiany naturalne przebiegałyby o wiele wolniej i teraz bez AGW na terenie Polski raczej by się wolno ochładzało. No i lubię jednak chłodniejszy klimat z śnieżnymi i lekko mroźnymi zimami i to ,że się tak szybko ociepla mnie przeraz w przeciwieństwie do niektórych usatysfakcjonowanych z tego powodu nie cieszy. Czy jest możliwe ocieplenie klimatu o 2-5 stopni w ciągu 80 lat z przyczyn naturalnych?

Fan klimatów podzwrotnikowych

Ale nie odetchniesz :)

pyton1990

Kilka mroźnych d klimatu, dni jest w stanie przewyższyć wszystkie negatywne konsekwencje ocieplenia klimatu, jakie dotychczas zaistniały. W przypadku Polski do granicy bezpieczeństwa jeszcze daleko. Problem leży w braku kontroli człowieka nad tym procesem. Samo radykalne ocieplenie zim w Polsce byłoby wybawieniem.

kmroz

kontrola jest jak najbardziej, gdyby tylko CZŁOWIEK (czytaj cała ludzkość, cały gatunek), zechciał to zrozumieć, a nie „nie ma globalnego ocieplenia bo pada przez 300 dni w roku”

Arctic Haze ☀️

Świetny tekst!

Dodałbym tylko komentarz, że żadna wartość temperatury w Polsce ani w skali miesięcznej ani nawet rocznej nie hamuje ani nie przyspiesza globalnego ocieplenia, z tego prostego powodu, że powierzchnia Polski to nawet nie jeden promil powierzchni naszej planety. Tak, tak , sprawdźcie sobie, jeśli umiecie!

bially

ale już powierzchni lądowej promil przekracza…

Finrod

I tak najważniejsza jest powierzchnia morska, bo to ona gromadzi większość energii.

Paweł

W kontekście Polski, a szczególnie przyszłego roku nie można lekceważyć wciąż istniejącego niedoboru wody w glebie i zbiornikach wodnych. Jeżeli te niedobory nie będą złagodzone, powiedzmy gdzieś do końca maja, to szansa na powtórkę tego typu lata jak w tym roku będzie zwiększona, a nie zmniejszona (jak to niektórzy twierdzą, że istnieje jakieś magiczne odreagowanie).

Olo

Miał rację niejaki Demon wszystko się potwierdza.

zaciekawiony

Miał jeszcze teorię, że rzeki ocieplają Ocean Arktyczny, oraz że długie utrzymywanie się śniegu na Syberii hamuje topnienie lodu morskiego (w sensie że to śnieg jest przyczyną)

podlasianin

Jak wygląda ocieplenie klimatu w Polsce biorąc pod uwagę poszczególne regiony? Bo w ostatnich latach zauważyłem, że najmocniej na plus odstaje Dolny Śląsk a najsłabiej Wybrzeże.

PiotrNS

Też mi się tak wydaje, odnoszę też wrażenie że oprócz Pomorza mój region (Sądeckie) też jakoś bardzo nie odleciał w tym roku.
Natomiast Wrocław… odleciał jak Janne Ahonen w Planicy w 2005 roku.

kmroz

cała wschodnia ściana odleciała dużo mniej niż zachodnia ;)

kmroz


chodziło o ten rok, sorry za nieprecyzyjność – odniosłem się do wypowiedzi Piotra

kmroz

Dobrze, faktycznie wschód miał dużo niższe temperatury, ale normy tam też są jednak sporo niższe.
http://klimat.pogodynka.pl/pl/climate-maps/#Mean_Temperature/Yearly/1971-2000/8/Summer
jedyne miesiące, gdzie i pod względem anomalii było dużo łagodniej na wschodzie niż na zachodzie to sierpień i październik.

oliver57

Średnie temperatury np. z Białegostoku tego nie potwierdzają Mocno w górę od kwietnia https://meteomodel.pl/dane/srednie-miesieczne/?imgwid=353230295&par=tm&max_empty=0

kmroz

Warszawa i Wrocław to chyba faktycznie mają lokalne, wątpliwe odloty. Warszawa wiadomo, z powodu położenia stacji i nadzwyczaj ciepłych nocy w porównaniu do innych okolicznych posterunków. Wrocław szczerze mówiąc nie wiem…

kmroz

To ciekawe, biorąc pod uwagę, jak bardzo odstaje od swoich sąsiadów (mowa o temperaturach głównie nocnych, zwłaszcza w sezonie letnim – jednak i te mają ostatecznie wpływ na średnią dobową)

kmroz

Ostatnio porównywałem to – od paru lat odstaje coraz bardziej. Widać to przede wszystkim podczas bardzo słonecznych miesięcy/okresów letnich. W tym roku np lipiec był w moim rejonie przeciętny usłonecznieniowo i nie było widać takiej różnicy, sierpień jednakowoż już wręcz przeciwnie i tak, było dużo chłodniej na stacjach IMGW dookoła Warszawy, przede wszystkim nocami. Najbardziej się zwiększa odstawanie od Łodzi , ale po wypowiedzi Chochlika dowiedziałem się, że to akurat problem Łodzi. Zaznaczam, że swoje porównania robiłem dla miesięcy pory ciepłej i temperatur minimalnych. W skali całego roku i średnich temperatur nie musi być to już aż tak widoczne. A… Czytaj więcej »

kmroz

Faktycznie, źle mówiłem, poza tegorocznym październik, kiedy we Wrocławiu dużo bardziej rozszalały się maksy niż miny, to widać, że temperatury minimalne, zwłaszcza latem, są tam w ostatnich latach mocno odjechane. Najlepszy dowód, że wrzesień 2017, który chyba na większości stacji przyniósł jedne z cieplejszych nocy, to tam przyniósł dużo niższą śr t_min niż w latach 2015, 2016, 2018 – czyli problem jak widać dotyczy słabszego spadku głównie w pogodne, letnie (późnowiosenne i wczesnojesienne także) noce. W Warszawie następuję rozbudowa coraz większa plus powstała obwodnica bardzo blisko lotniska/stacji, pewnie we Wrocławiu podobna sytuacja. Czyli jednak to informacja dla PiotraNS, że Ciudad… Czytaj więcej »

podlasianin

„Wszyscy zadarli głowę tutaj, jak tam jest gorąco” hehe

Grzybiarz

Gorzej, jak w momencie zadarcia, leciało stado wron… ;)

Grzybiarz

– tylko z tego co pamiętam to Ahonen wylądował wtedy bez telemarku, ino pojechał zadem po śniegu. ;) Wrocław odleciał w tym roku rekordem dni gorących (chyba 103 z tego, co pamiętam) i uporczywością bezopadową, ciągnącą się tygodniami, a właściwie miesiącami z małymi pauzami. Oby zima i wiosna wyrównały niedobory wód i zlikwidowały niżówkę. Tylko stopniowo, a nie na hura, łapu capu.

Na razie spadło trochę śniegu i zrobiło „chlapu ciapu”, ale tak troszeczkę, chociaż drogowcy chyba nieco zaskoczeni, a korki we Wrocławiu solidnie napuchły. ;)

Lucas wawa

Myślę, że ta zima dużo wyjaśni. Jeżeli okaże się choć nieco chłodniejsza (przynajmniej wzglęem norm z ostatnich 3-4 dekad) to za główną przyczynę odstawania roku 2018 (in plus) od ostatnich cykliczności będzie można „obarczyć” głównie duże usłonecznienie i po części także rzadkie opady. Jeżeli jednak i zima będzie cieplejsza to może jednak coś być na rzeczy, że coraz szybciej nasz klimat się ociepla. Jeżeli rok 2019 i 2020 nie przyniosą korekty w dół (większej niż rok 2017) to może się okazać, że między okresami 1981-2010 a 1991-2020 wzrost temperatury w Polsce przekroczy 0,5°C, co byłoby czymś niespotykanym (!). Lepiej jednak,… Czytaj więcej »

kmroz

poprzednia niezwykle ciepła pora ciepła (2002) charakteryzowała się dość przeciętnym usłonecznieniem (lekko in plus najwyżej)

PiotrNS

W Nowym Sączu była dziś chyba rekordowo (?) niska dobowa amplituda temperatury powietrza – zaledwie 0,7 stopnia przy TMax 0,7 i TMin 0,0.

Fan klimatów podzwrotnikowych

Ciekawe kiedy przebijemy zimę 1989/90, jak patrze na dane z lutego 1990 to gęba sama się uśmiecha, dla niektórych w marcu takie temp. byłyby pewnie za wysokie.
https://en.tutiempo.net/climate/02-1990/ws-123600.html

kmroz

Bez przesady. W sam raz jak na marzec. Tak z 2-3 stopnie powyżej normy marcowej, jak np w 2012 więc dla mnie bomba.

Lucas wawa

„gęba sama się uśmiecha”

->>> Mi może też by się uśmiechała, o ile nie miałoby to przełożenia w jeszcze silniejszym trendzie wzrostu Tavg globalnej. W tym względzie należy się co poniektórym opamiętanie, że na dłuższą metę nie jesteśmy w stanie mieć coraz częstszych i wyraźniejszych rekordów ciepła bez „wspomagania” czynnikiem globalnym. Niestety…

alewis27

Cała pora chłodna 89/90 była ciepła ale nie najcieplejsza, głównie przez mrozy w listopadzie i też nie jakoś wybitnie ciepłe grudzień i styczeń. Dla całych 5 miesięcy pory chłodnej tak wyglądały średnie temperatury w KTW:

1989/90: 3,18 C
2006/7: 4,22 C
2015/6: 3,36 C

Sezon 2015/6 dał radę pobić 89/90 nawet z tym zimnym styczniem (średnia prawie -2C). A 2006/7 odstaje mocno, nieprędko to będzie pobite.

Dla porównania 2005/6 ma średnią za 5 miesięcy wynoszącą -1,6 C, a 2009/10: +0,34 C. Taka pora chłodna jak w 2005/6 też się nieprędko powtórzy jeżeli w ogóle.

Przemek

Do Fana klim pdzwr.: zimy tzn styczen i luty ocieplaja sie w Polsce stosunkowo slabo – te mce najcieplejsze byly w l.1991-2000. Patrzac w ujeciu 10-letnim.

Ivan Rodriguez Z.

Eksponowae argumenty klimatyczne sa bardzo przekowujace. Ale, niestety nikt nie powiedzial niczego odnosnie wody. Cieplejszy Klimat idzie w parze ze zmiejszeniem opadów, to znaczy, ze beda klopoty z dostarczeniem wody dla zaprotrzebowania ludnosci w Polsce. Czlowiek jest przystosowany do pewnego stanu wilgoci w powietrzu, a jesli ten poziom bedzie coraz mniejsze, to beda powiklania oddechowe dla wszystkich, a to znaczy, wiecej wydatków na srodki leczenia powiklan oddechowych. I takze sprawa zapotrzebowania pradu elektrycznego, dlatego ze ludzie beda kupowac coraz wiecej aparatów klimatycznych, i wiadomo jaki podskok bedzie w zapotrzebiwania przdu, dla którego, Polska nie jest przygotowana.

47
0
Would love your thoughts, please comment.x