by Sprawa rekordu rocznego Polski jest cały czas otwarta.
Pozwoliłem sobie policzyć średnie temperatury do 14 grudnia włącznie w celu oszacowania, jak wygląda kwestia rekordu rocznego. Okazuje się, że biorąc pod uwagę aktualne prognozy, rekord jest bardzo prawdopodobny.
Gdyby grudzień zakończył się średnimi miesięcznymi dokładnie takimi samymi, jakie wystąpiły do 14 grudnia, rekord by padł. Odchylenie temperatury grudnia w stosunku do wielolecia 1961-1990 osiągnęło by wówczas +1.04°C, co o około 0.1°C przekracza minimum wymagane dla rekordu. Oznacza to, że nawet gdyby kolejne 14 dni było lustrzanym odbiciem pierwszych 14 dni grudnia (czyli z ciepłym okresem na początku i ochłodzeniem w III dekadzie), rekord pewnie by padł. Wiemy już, że w zasadzie do 20 grudnia powinno być stosunkowo ciepło (a chwilami nawet bardzo ciepło), co zwiększa szanse na rekord. Paradoksalnie na rekordzie zaważyć mogą ostatni dni grudnia, bowiem po realnym okresie prognozy (który wynosi 8-10 dni dla rozpoznawalnych trendów) wiele się może zdarzyć. Nie można przecież wykluczyć silnej adwekcji chłodu w ostatniej pentadzie grudnia, która mogłaby zbić anomalie miesięczne nawet o parę stopni (nawet jeśli anomalia do 25 grudnia osiągnęłaby +3°C, ostatnie 6 dni mogłyby mieć anomalię poniżej -12°C, co w ostateczności zbiłoby anomalię grudnia do 0°C).
Tak więc nadal, mimo że minęła już połowa miesiąca, poruszamy się w sferze niewiadomych. Aktualnie prognoza anomalii wygląda następująco:
Prognozy długoterminowe nie widzą jakiejś znaczniejszej adwekcji chłodu do 31 grudnia, co dodatkowo zwiększa szanse na rekord roczny. Można rzec, że w Wigilię sprawa rekordu chyba będzie już jasna.
Rekord roczny na Śnieżce jest już pewny.
Czyżby w tym miesiącu analiza GFS aż tak zaniżała? Średnie grudnia w wieloleciach 60/90 i 80/10 na moje oko są do siebie zbliżone (wnioskuję po stacji w Łodzi)? W górach w kolejnych dniach będzie mniej lub bardziej fenowo, co przy braku większych rozpogodzeń w nocy zapowiada, że prognoza na kolejne dni również powinna być zaniżona w stosunku do pomiarów.
Natomiat gdyby w Łodzi grudzień się zakończył z aktualną anomalią, średnia roczna wynosiłaby… 9,9st C ;) Do równych 10 potrzebna jest średnia grudnia na poziomie 1,6st C (aktualnie 0,6).
Oczywiście dane z WeatherOnline.
Swoją drogą WO bierze dane z Ogimetu? Zauważyłem, że po 1 dniu miesiąca dane z tych serwisów się pokrywają. Później już średnie wychodzą różne. Z drugiej strony Ogimet aktualizuje dane dla dnia chyba nawet po kilka razy, dodatkowo dzieją się tam jakieś dziwne roszady w dalszych dniach. Jeśli więc WO pobiera dane tylko raz i to z ostatniego dnia, mogą się one różnić od tych z Ogimetu.
@Paweł
Mam pewne podejrzenia, że WO może liczyć swoją średnią z prostego (Tmin+Tmax)/2. Natomiast te różnice w średnich na ogimecie zależą od tego do jakiej godziny ogimet ma je wyliczać – jeśli zawsze wybierasz np 23 lub 18 to średnie za minione dni nie zmieniają się.
@chochlik
Analiza GFS odnosi się do danego terminu – czyli anomalia do dziś jest wyliczona w stosunku do 1-15 grudnia, a nie do całego miesiąca.
Po drugie należy doliczyć offset między 1961-1990 a 1981-2010, który wynosi ok 0.3 stopnia.
wiem, że odnosi się do aktualnego terminu… problem polega na tym, że analogicznie pomyślałem o anomalii w powyższym wpisie, a ta po prostu odnosiła się już do średniej z całego miesiąca. małe niedopatrzenie z mojej strony
@chochlik – tmin i tmax również się różnią.
Natomiast co do godziny chyba masz rację.
@chochlik
Dodatkowo GFS rzeczywiście zaniża, ale jak mocno, dowiemy się dopiero 1 stycznia.
Faktycznie te rozmaite rozbieżności w ocenach Tśr mogą wynikać przede wszystkim z interpretacji wielkości mierzonej (w tym także wyznaczanej „anomalii”), nie zaś tylko i wyłącznie błędów (tzw. obciążeń).
Przypuszczalnie o ocenie całego roku w skali całego kraju zadecydują ostatnie dni miesiąca. Choć jak tylko w ostatniej dekadzie miesiąca nie będziemy mieli dużego ochłodzenia (silniejszego powiedzmy od tego na przełomie XI i XII) są spore szanse na rekordowo wysokie Tśr roczne nie tylko na Śnieżce i w SW Polsce.
Choć w bardzo dużej mierze jest to kwestią czynników lokalnych, w takich sytuacjach komponenta „globalna” nie jest bez znaczenia. :wink: