2024/03/29 14:03

Ciepłe średniowiecze

Po ostatnich komentarzach postanowiłem się przyjrzeć, co też kroniki w rzeczywistości pisały o tzw. ciepłym okresie średniowiecznym (Medieval Warm Period – MWP). Poniższa notka powstała raczej „na szybko”, więc jeśli znajdziecie jakieś błędy, nieścisłości, lub macie inne komentarze – bardzo proszę.

Kilka osób w przeciągu ostatniego roku wielokrotnie twierdziło, że okres średniowieczny był na naszych ziemiach skrajnie ciepły – o wiele cieplejszy, niż w czasach obecnych (powiedzmy 1991-2010). Niektórzy (niejaki erc48 o ile pamiętam) posuwali się do stwierdzenia, że przez dłuższe okresy czasu (dziesiątki lat) zim w Polsce w ogóle nie było.

Z kronikami wiążą się różnego rodzaju problemy –  po pierwsze nie wiemy, w jakim stopniu im ufać. Wiele zjawisk w nich przedstawionych jest przejaskrawionych, często niektóre zjawiska przypisywane są siłom nadprzyrodzonym, czasem informacje są niejasne. Drugim problemem jest kwestia odniesienia. Skoro wiemy, że klimat z definicji nie jest czymś stałym, jasne się staje, że w kornikach prezentowano punkt odniesienia do czasów, których te kroniki dotyczą. Jeśli przez dłuższy czas w Europie Środkowej panowały by lata chłodne i deszczowe, to zwykłe lato (w naszym rozumieniu) mogłoby być przedstawione, jako wyjątkowo upalne (i vice versa, jeśli lata przeciętnie byłyby upalne, to lekko chłodne w naszym rozumieniu, mogłoby się jawić jako ekstremalnie zimne). W końcu po trzecie – w kronikach mamy przedstawione tylko lata ekstremalne – zarówno ekstrema chłodne jak i ciepłe, ale nikt z reguły nie pisał czegoś w rodzaju „tegoroczne lato było całkowicie normalne i nic się nie zdarzyło”. Stąd kronik nie można traktować, jako ścisłe źródło opisujące zeszły klimat, gdyż brakuje w nich szeregu danych. Dodatkowo należy szalenie ostrożnie podchodzić do łączenia informacji z kronik innych państw – fakt, że lato w Wielkiej Brytanii było gorące nie oznacza automatycznie, że takie było w Polsce, chociaż zimy mroźne w Wielkiej Brytanii najczęściej są mroźne także u nas.

Można za to z tych kronik wyciągnąć informacje „na około” – dla przykładu, jeśli autor opisuje jako „dziw niezwykły”, że od stycznia nie było opadów śniegu, jasne się staje, że w ciągu życia tegoż pokolenia jako zwykłe należy uznać zimy w których śnieg jednak pada, po cóż inaczej miałoby to być opisane, jako zdarzenie niezwykłe?

Dla przykładu, w kronice Jana Długosza możemy znaleźć informację o zimie 974:.

[…] ciężka, nadzwyczaj obfitym śniegiem brzemienna, pościnawszy morza wszystkie, stawy, jeziora i błota, trwała od pierwszego listopada, aż do wiosennego zrównania dnia z nocą [21 marca], wywołując podziw i cudowność wielką u wszystkich, jako w owym wieku bezprzykładna.

Mamy więc tu wyraźną informację, że w X wieku jak najbardziej zdarzały się zimy ostre – w tym konkretnym przypadku opisana została zimą trwająca niemal pięć miesięcy. Z sensu zdania można również wynieść, że nie był to stan naturalny, takie zimy w owym wieku się raczej nie zdarzały. Oznacza to jednak również, że najprawdopodobniej zimy w owym czasie nie odbiegały zbytnio od tego, co mogliśmy obserwować w wieku XX, bowiem ciężko sobie wyobrazić, by przez cały wiek zim nie było, aż nagle jedna z nich była aż tak ostra. Zresztą wspomniana w kronikach jest również zimna zima 941.

Kolejny przykład pokazuje, jak ostrożnie należy podchodzić do informacji zawartych przez kronikarza. O roku 1057 pisze Długosz tak:

Doznały w tamtym czasie kraje Niemieckie wielorakich nieszczęść, mianowicie moru i głodu; w wielu miejscach padały z gradem zmieszane kamienie ogromnej wielkości; wiele też ludzi zginęło od piorunów.

O ile możemy zrozumieć, że kronikarz opisuje w ten sposób gwałtowny front burzowy, o tyle lekką konsternację może budzić wspomnienie o spadających z nieba kamieniach „ogromnej wielkości”.

Ze zrozumiałych powodów więcej informacji kroniki poświęcają gwałtownym zjawiskom hydrologicznym, niż meteorologicznym. Więcej jest zatem informacji o powodziach, niż o upałach i mrozach. Znaleźć można jednak informacje o upalnym lecie w 1081, albo o mroźnej zimie 1125/6:

[…] nadzwyczaj ostra była i ciężka. Wiele z przeziębienia upadło bydła i wyginęło ludzi. Wymarzły zasiewy, skąd potem nastąpił głód w krajach polskich.

„Mrozy i śniegi” panowały również pod koniec 1119 r. W 1121 wspomniane są „upały” i susze trwające w marcu, kwietniu i maju. W latach 1221-1223 miał w Polsce miejsce powszechny głód spowodowany zarówno bardzo deszczowymi (powodziowymi) latami, jak i mroźnymi zimami (1223). Niedługo potem było również nieciekawie – Długosz opisuje rok 1235:

Gdy bowiem zasiewy tak wiosenne jak i jesienne, już to z przyczyny zbyt tęgiej zimy, już słot ustawicznych i zalewów poprzepadały, nastał głód wielki, który całej Polsce przez czas długi dokuczał, a nie łatwo było zaradzić takiej klęsce przy wichrzącej w kraju wojnie domowej

W 1241 Tatarzy złupili Sandomierz:

[…] dokąd mu rzeki Bug i Wisła wtedy zamarzłe nie broniły po lodzie wstępu.

A w 1259:

Tatarska dzicz po wodzą Nogaja i Telebuga wraz z Rusinami i Litwinami zaraz po uroczystości św. Jędrzeja [30 listopada] twardą zimową porą po skutych lodem rzekach, a w tym i Wiśle wdzierają się do Sandomierza.

Zaś 2 lutego 1261:

[…] pruskie rzeki, jeziora i bagniska były skute lodem, co uczyniło łatwiejszym wejście rycerzy chrześcijańskich na te pogańskie tereny.

Bardzo wczesne opady śniegu w okolicy Krakowa mieliśmy w 1276:

W końcu września w okolicy krakowskiej nastało niesłychane i bezprzykładne zimno, a potem dnia szóstego października spadły śniegi w takiej obfitości na Alpach Sarmackich, które Polskę przedzielają od Węgier, tudzież innych Tatrami zwanych, a około Kiesmarku położonych, że sprawiwszy zimno niezwykłe, ziemię w całej okolicy grubą warstwą pokryły, i zamiast jesieni mroźną sprawiły zimę.

Najprawdopodobniej dość srogie były również zimy 1278 i 1281.

Powyższe kilka wyjątków z kronik znalazłem w krótkim artykule pana Oktawiana Muszkata, który w całości możecie przeczytać na histmag.org. Autor tegoż artykułu również wskazuje na konieczność krytycznego podejścia w stosunku do niektórych rewelacji podawanych przez kronikarzy. Oznacza to, że w opisach zjawisk kronikarze często kolokwialnie mówiąc „przesadzali” – mroźne zimy jawiły się jako mroźniejsze, zaś ciepłe jako cieplejsze. Autor sugeruje również, że klimat Polski niekoniecznie był wówczas bardzo ciepły, ale prawdopodobnie bardziej wilgotny – być może bardziej oceaniczny z przeciętnie chłodniejszymi latami i nieco cieplejszymi zimami. Nie mniej jednak jasne się staje, że mroźne zimy pojawiały się na ziemiach polskich również w latach 900-1300, co jednoznacznie sugerują kroniki wspominając zimy 941, 974, 1119, 1221-1223, 1235, 1241,1259, 1261, 1276, 1278, 1281. Powstawać może słuszne pytanie, czy większa ilość mroźnych zim wspominanych w wieku XIII jest spowodowana ich ochłodzeniem, czy raczej dostępnością zapisków na naszych ziemiach, lub zachowaniem takowych informacji. Nawet jeśli w wiekach X-XII zimy były przeciętnie cieplejsze, niż w wieku XIII, nie oznacza to, że wcale ich nie było, na co wskazuje pięciomiesięczna zima z okolic roku 974.

O mroźnych zimach po wieku XIII można przeczytać tutaj. Warto zauważyć, że pomiędzy nimi znajdują się również informacje o zimach nadzwyczaj ciepłych, choć nie jest jasne, jak należy interpretować kronikarską wzmiankę o „letniej pogodzie w lutym i w marcu”. Ciężko przy tym również pisać coś o „ciepłych zimach w XV wieku”, skoro „Zima roku 1469/1470 trwała do 30 kwietnia”.

Wynik rekonstrukcji dla Europy Środkowej opartych o dane paleo oraz kroniki przedstawiałem już tutaj trzy lata temu:

Rekonstrukcje owe najczęściej wskazują, że w Europie Środkowej klimat średniowiecza mógł być raczej zbliżony do tego z lat 1961-1990, choć np. w Skandynawii mogło być już inaczej, jeśli przyczyną zmian były zmiany cyrkulacji termohalinowej. Między bajki można jednak włożyć historie o „całkowicie zielonej Grenlandii”.

Termin „średniowieczny okres ciepły” zawdzięczamy w zasadzie Hubertowi Lambowi, a jego słynny wykres do tej pory jest ikoną niektórych denialistów. Wygląda on tak:

mwp_figure3bWszystko ładnie, pięknie, średniowiecze cieplejsze – jak na tacy. To jest pewnie to „rzetelne badanie”, o którym wspomina Sebastian w komentarzach pod poprzednim postem. Problem polega jednak na tym, że wykres nie przedstawia danych globalnych, tylko dane dla środkowej części Anglii. Drugim problemem jest to, że praca, w której wykres ten się pojawił pochodzi z 1965, a ostatni punkt danych to lata 1900-1950. Od tego czasu temperatury w Wielkiej Brytanii znacznie wzrosły, ostatnie 30 lat odznacza się średnią równą 10.0°C, czyli niemal dokładnie w środku oszacowania Lamba dla lat 1100-1300. Ostatnie 15 lat to już 10.2°C, zaś bieżący rok ma szanse być najcieplejszym w całej serii.

Również ten sam Lamb był raczej entuzjastą tezy o asynchroniczności MWP, a więc, że okresy ciepłe występowały w wielu miejscach naszej planety, ale nie koniecznie w tym samym czasie. Oznacza to, że owe ocieplenia nie były globalne, czyli, że nie można powyższego wykresu z CET (Central England Temperature) odnosić do całego globu. Wskazuje on zresztą na bardzo mroźne zimy w Anglii w czasie, gdy Grenlandia miała być krainą miodem i mlekiem płynącą – choćby w latach 923 i 998, kiedy zamarzała Tamiza.

Jeśli zaś chodzi o zamarzanie Tamizy, to być może „rzetelnym” źródłem będzie publikacja „Ample instructions for barometer and thermometer”, której autorem jest niejaki Jefferey Dennis. Datowana jest ona na rok 1825 – być może wtedy macki globalnego spisku i fałszowania danych wszelakich nie były jeszcze tak rozległe.

thamesJak widać, Tamiza zamarzała zarówno w 923, jak i w 991 – a być może także w 987, kiedy „mróz trwał 120 dni”. 4 czerwca 1035 mróz zniszczył uprawy, w 1063 Tamiza zamarzła na 14 tygodni. Łącząc te informacje z kronikami polskimi otrzymujemy już następujący szereg lat w których różne części Europy (do 1100) były dotknięte dużymi mrozami (zakładam przy tym – może naiwnie – że Długosz w żadnym spisku nie był):

908, 923, 941, 974, 987, 991, 1063, 1076.

Raczej nie wygląda mi to na okres całkowicie bez zim, ani nawet na skrajnie różny od tego z lat 1901-1990. Szczególnie, że przecież nie koniecznie są to wszystkie mroźne zimy w tym okresie, a tylko te o których wspomina ta, czy inna kronika. Zresztą nawet z wykresu Lamba wynika, że w Anglii największe ocieplenie przypadło na jakieś 100 lat po 1150 roku – z drugiej jednak strony Długosz w tym czasie wykazuje wiele mroźnych zim – czyżby więc owe ocieplenia nie były nawet synchroniczne w tak bliskich miejscach? Wygląda to bardziej na krótki okres „atlantycki”, przy czym u Lamba amplituda pomiędzy skrajnymi okresami wynosi zaledwie nieco ponad 1°C, a ponieważ temperatura globalna odznacza się mniejszymi zmianami, niż lokalna, wszystko wskazuje na to, że różnica temperatury w skali globu pomiędzy MWP a Małą Epoką Lodową (LIA) mogła nie przekraczać 0.6°C, co zresztą widać w rekonstrukcji Moberga z 2005 dla półkuli północnej:

Moberg_Hockey_Stick

Jeśli zaś chodzi o Grenlandię, kilka ciekawych wpisów było na ten temat na blogu „Doskonale Szare”. Bardzo ciekawy jest ten, w którym mamy odniesienie do pochodzącego z XIII w. opisu trybu życia osadników. Chodzi konkretnie o norweski tekst Konungs skuggsjá pochodzący z okolic 1250 roku, angielskie tłumaczenie z roku 1917 można znaleźć tutaj. Cytowany na „Doskonale Szare” fragment mówi nam m.in. o tym, że grenlandzcy osadnicy musieli kupować materiały za granicą – co tyczy się nie tylko żelaza, ale i drewna do budowy domów – wydaje się to dziwne, skoro wg niektórych Grenlandia ponoć borami porośnięta była (przynajmniej tam, gdzie nie rosły cytryny).

Interesujący jest też opis prób zasiewu zbóż – z mizernym skutkiem, skoro „zdecydowana większość nie wiedziała co to jest chleb”. Moim zdaniem raczej wątpliwe jest, by norweskie źródło z XIII wieku było w spisku z klimatologami z wieku XXI. A jeśli faktycznie nic tam nie chciało rosnąć, to być może rację ma jednak Mann, który sugeruje, iż anomalia temperatury w czasie MWP w okolicy Grenlandii przekraczała wartości z wielolecia 1961-1990 co najwyżej o 1ºC?

5252947722e1d_medievaltemperature-todaytimeI być może faktycznie nie koniecznie oznacza to, że gdzie indziej było tak samo?

525294655f6d4_temperatures1960-2008

Reasumując – nie istnieje żadna wiarygodna przesłanka za tym, że średniowieczne optimum było w Polsce okresem wyraźnie wyższych temperatur, niż ma to miejsce obecnie, szczególnie w skali rocznej. Temperatura była za to najprawdopodobniej wyraźnie wyższa, niż w czasie „Małej Epoki Lodowej”. Na tak małym obszarze, jakim jest nasz kraj istnieje możliwość, że pewne lata w czasie trwania MWP charakteryzowały się temperaturami zbliżonymi do maksymalnych temperatur rocznych z czasów obecnych, jednak wygląda na to, że ocieplenie to nie było synchroniczne dla całej półkuli – w kronikach mamy sporo przypadków mroźnych zim z wieku XIII, podczas gdy wg Lamba klimat Wielkiej Brytanii wtedy złagodniał. Warto również zauważyć, że początki osadnictwa na Grenlandii przypadają na okres, w którym wg Lamba temperatury w Anglii były raczej przeciętne – na poziomie równym temu z początku XX w.

Print Friendly, PDF & Email
0 0 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
55 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Hubert

http://arcticicesea.blogspot.com/2014/08/piomas-31-lipca-2014-zlodowacenie.html
Będzie afera w świecie nauki. Ale przyrost, niesamowite :oops:

Marcin D

Piotr świetny tekst. Bardzo lubie czytać takie opowieści.

Hubercie rozumiem, że cieszysz się z tego, że lodu nie ubywa już tak szybko? W poprzednich latach bardzo mocno martwiłeś się o stan ekosystemu arktyki więc teraz wreszcie możesz odetchąć z ulgą. Mam tylko nadzieje, że nie zamkniesz swojego bloga z powodu zahamowania roztopów.

ArcticHaze

Te zdarzenia z 1235 roku tak mocno wyglądają na spowodowane wulkanem, że aż sprawdziłem. I rzeczywiście Kirishima w Japonii wybuchła 25 stycznia 1235 roku. Szczęście, że oni tam umieli też kroniki prowadzić, dzięki temu mamy konkretny wulkan i datę zamiast warstwy popiołu w lodach Grenlandii dającą się wydatować z dokładnością do kilkudziesięciu lat.

http://www.allcountries.org/ranks/volcano_explocivity_index_ranks.html

PAK

Pytanie laika: czy nie lepiej próbować określić dane o klimacie na podstawie wzrostu roślin, niż kronik? Długosz piszący o wieku X, pisze o wydarzeniach o 500 lat starszych, opierając się na niepewnych źródłach, w najlepszym wypadku obarczonych błędem datowania o rok (choć rozumiem, że nie chodzi tu o konkretne lata, raczej datowanie w zakresie stuleci).

ArcticHaze

Ludzie, którzy się tym zajmują próbują używać czego się da: osadów morskich i jeziornych, stalagmitów, pni drzew, rdzeni z lodowców. Także kronik chociaż to działa tylko w paru niewielkich rejonach świata. Kroniki mogą cokolwiek powiedzieć o pogodzie w Europie jednak nic (przed czasem wielkich odkryć geograficznych) dla Ameryki, Afryki, Australii i dużej części Azji. Nie wspominając o oceanach, które stanowią 70% planety i rejonach polarnych. To oczywiste, że rekonstrukcja anomalii temperatur podczas średniowiecznego optimum klimatycznego, pokazana w notce powyżej, musi pochodzić w ponad 90% z proxy fizyko-chemicznych, a nie z kronik. Ten rysunek pochodzi ze śmiałej próby rekonstrukcji kimatu Ciepłego… Czytaj więcej »

robert

5 kwietnia 1242 r została stoczona bitwa na zamarzniętym jeziorze Pejpus, więc jeszcze nawet o tej porze roku lód musiałbyć dostatecznie gruby. Mimo iż było to w dzisiejszej Estonii.

ArcticHaze

A propos bitew na lodzie. Pierwszy władca Szwedów jakiego znamy z imienia, Ohthere (później pisany Ottar), zginął podczas toczonej na koniach bitwy na lodzie jeziora Vänern w południowej Szwecji około roku 530 n.e. (plus minus kilka lat). Zdarzenie to zostało tak dobrze zapamiętane, że jest wspominane w co najmniej trzech sagach spisanych kilkaset lat później (w tym w słynnym Boewulfie). Natomiast co do wniosków klimatycznych to trudno je wyciągać gdy nie znamy dziennej daty bitwy. W tym wypadku raczej klimatologia pomaga historii niż na odwrót. To znaczy wiemy, że szósty wiek był raczej chłodny, było w nim kilka dużych erupcji… Czytaj więcej »

mjetek

Fantastyczny wpis Piotrze!

Apropo tematu: słyszałem, że wiek XIII i XIV obfitował w orkany w Europie. Zatem pewnie zimy w Polsce były łagodne.

pyton1990

Z tym śrendiowiecznym opimum klimatycznym to było tak, że niektóre regiony Europy były cieplejsze niż nawet obecnie, a inne niekoniecznie. Np. badania przeprowadozne na Półwyspie Kolskim i w środkowej Finlandii dowiodły, że w Fennoskandii było średnio o 1-1,5 stopni cieplej niż w II poł. XX wieku, tak więc i cieplej niż obecnie. To samo można powiedzieć o Półwyspie Skandynawskim, Islandii i Grenlandii, na któej możlina (choć mało opłaclana) była uprawa jęczmienia. Natomiast jak już autor wspomniał, między bajki można włożyć historie o tym że cała wyspa była zielona, bezśnieżne zimy nie były normą w Polsce (choć takowe w skrajnych przypadkach… Czytaj więcej »

pyton1990

Jeśli chodzi o Polskę, to również u nas mogło być cieplej niż w latach 1961-1990, o jakiś 1 stopień. Czytałem kiedyś o wyższej granicy lasu o 200 metró, o większym zasięgu upraw moreli czy winorośli we wczesnym średniowieczu. Obecnie istnieją tkaie mrozoodporne odmiany winorośli, że można ją uprawiać nawet w tajdze, ale wtedy na coś takiego nie można było liczyć.

ArcticHaze

@pyton1990 Sam przyznajesz, że nie wszędzie było naprawdę ciepło a dziwi Cię „kij hokejowy”, który był przecież średnią wówczas dostępnych paleodanych dla całej półkuli. Metodologia statystyczna Manna została w pełni potwierdzona w raporcie specjalnie do tego powołanej komisji National Research Council (2006). Zresztą czepianie się „kija hokejowego” było od początku niezrozumieniem niepewności pomiarowej bo w pierwszych artykułach zespołu Manna była ona tak duża że ukryłoby się w nim całkiem pokaźne ciepłe średniowiecze. Teraz mamy więcej danych, także z południowej półkuli i co widać? Ciepłe średniowiecze na północnej półkuli jest niewątpliwe ale nie wstrząsająco duże i mieści się spokojnie w niepewnościach… Czytaj więcej »

Sozolog

Potwierdzeniem ciepejszego okresu są nawet nazwy miejscowości. Np. Winna góra. W cieplejzym okresie hodowano tam winorośl.
Co do zieloności greenlandi. Poczytaj o Eryku Rudym.

ArcticHaze

A oto mapa współczesnych winnic w Polsce:
http://www.winnica.golesz.pl/jpg/mapa.jpg

Turbodynamoman zawstydził średniowiecznych wincerów i pozakładał winnice znacznie dalej na wschód, a nawet na północ niż drzewiej bywało. Jest teraz Warmińska Winnica w Skajbotach pod Olsztynem, winnica Przybyłówka w Bierzgłowie koło Torunia oraz winnica Jacka Dulnego pod Człuchowem na Pomorzu. Czy z tego wynika, że taraz jest cieplej iż w średniowieczu? Może tak ale kwestia północnego zasięgu danej uprawy to także takie szczegóły jak uprawiana odmiana i stopień desperacji rolnika. Tak wiec ja bym zbyt daleko idących wniosków z tego nie wyciągał. W żadna stronę.

ArcticHaze

Dodam jeszcze, ze winnice są teraz nawet w Szwecji, w Skanii http://www.wine-searcher.com/m/2013/01/the-vineyards-of-sweden Uprawiają tam te same odmiany co w Polsce (solaris i rondo). Można założyć, że w średniowieczu nie istniały więc istnienie tych winnic to żaden argument. Z drugiej jednak strony w tamtych czasach transport wina z południa Europy musiał być drogim i niebezpiecznym przedsięwzięciem a konsumentów było niewielu (rycerstwo i mnisi uprawiający większość winorośli w naszym rejonie Europy). Zatem średniowieczna winnica mogła się opłacać nawet jeśli nie przynosiła corocznie plonu nadającego się do produkcji wina. Teraz to raczej komercyjnie niemożliwe. Za tanie jest wino z krajów z lepszym klimatem.… Czytaj więcej »

pyton1990

@Arctic Haze ☀️ – winorośl jest nawet uprawiania w Kyttälä w południowej Finlandii (http://www.kyttalanviinitila.com/english/index.shtml). W okresie miedyzwojennym eksperymentalnie próbowano ją uprawiać w Estonii, a krążą legendy że nawet mnisi z Wysp Sołowieckich na Morzu Białym próbowali ją uprawiać. @Piotr Djaków – Nazwa Grenlandia była w udżej mierze propagandą Eryka Rudego, ale niewiątpliwie dla mieskzańcó Islandii w tamtych czasach jej wybrzeże mogło się wydawać przyjazne. Możliwa była uprawa roli i hodowla bydła, w niektórych miejscach rosły tam brzozowo-wierzbowe lasy, a pojedyncze drzewa osiągały nawet 10 metrów wysokości („Upadek” autorstwa Jareda Diamonda). Wylesienei Grenlandii było spowodowane zarówno ochłodzeniem klimatu, jak i nadmierną… Czytaj więcej »

ArcticHaze

@pyton1990 Sam widzisz. Gdyby jakiś średniowieczny kronikarz wspomniał, że w Finlandii ktoś próbował uprawiać wino to teraz w Internecie wiadomość ta rozrosłaby się pewnie do gajów palmowych w cieniu których odpoczywały fińskie antylopy. A nie oznaczałoby to tak naprawdę zasadniczo niczego istotnego dla naszej wiedzy o klimacie. Natomiast porównując co kiedyś rosło na Grenlandii i co rośnie teraz należy pamiętać jak krótkie jest to „teraz”. Co dekadę jest cieplej więc nawet jeśli tam już są warunki na (dla przykładu) lasy liściaste to nie wyrosną one i tak z dnia na dzień. Choćby z braku nasion, nie wspominając o tym co… Czytaj więcej »

ArcticHaze

PS. Zresztą jak się okazuje na Grenlandii już od ponad 50 lat rosną eksperymentalnie zasadzone sosny i topole (!) http://www.nbcnews.com/science/environment/greenland-sprout-new-shades-green-planet-warms-study-says-f8C11020739 „In fact, many of these trees could grow in Greenland today — including lodgepole pine and Eastern balsam poplar, which have been experimentally grown in Greenland. ” Czyli istnienie drzew w czasach Normanów nie jest argumentem za tym, że wtedy było cieplej. Po prostu drzew nie było póki ktoś nie przywiózł ich nasion. Pewnie prędzej czy później zrobiłyby to (niechcący) ptaki ale my sztucznie przyśpieszyliśmy ten proces pokazując, że przynajmniej w XX wieku drzewa na Grenlandii były już możliwe. Oczywiście… Czytaj więcej »

ArcticHaze

PPS. Jest też dolina na Grenlandii gdzie rosną naturalnie brzozy i wierzby wysokie na 6-8 metrów:
http://www.wondermondo.com/Countries/NA/Greenland/Kujalleq/Qinngua.htm

Ten las przetrwał gdyż znajdował się na północ (!) od siedzib Normanów, więc zapewne dlatego nie wycięli go w pień. Gdyby ten las był w miejscu z optymalnym jak na Grenlandię klimatem (czyli tam gdzie osiedlili się Normanowie) to zapewne drzewa byłyby o te parę metrów wyższe i nie ustępowałyby lasom średniowiecznym. Z tym, że zostałby wycięty ze szczętem na budulec i opał.

erc48

Heh oto ja. Przez cały okres Optimum Średniowiecznego wzrastał poziom wód Bałtyku na skutek topnienia lodowców – nie tylko na Grenlandii. Już w X wieku poziom morza był na tyle wyższy (o 60-80 cm.niż obecnie), co ułatwiało dopływ większych statków handlowych do Szczecina i wówczas mieścina(osada) przerodziła się w miasto. Lecz to nie koniec, Bałtyk dalej się podnosił, aż wreszcie doszło do zalania m.in. ok.70-75% wyspy Wolin, a Szczecin całkowicie uzyskał dostęp do morza. I tak np.w XIII wieku jezioro Jamno mierzyło już 12,5 metra więcej ,niż obecnie! Stało się wówczas częścią morza. Żuławy Wiślane zaś całkowicie bagienne. Cały wszechocean… Czytaj więcej »

erc48

Są jednak i dane aktywności słonecznej ze Średniowiecza. http://www.biocab.org/Comparison_TT-CO2-Solar_Irradiance.jpg Pięknie zgadza się z momentem rozmarzania południowej Grenlandii ,jak i z tym, kiedy potem najwcześniej się ochładzała…(w 1250 roku ta kraina już dawno zapomniała o OŚ)Tereny te po roku 1100 zaczynały zamarzać ponownie… Zresztą można zauważyć,że każde ocieplenie ,jak i ochłodzenie postępuje najintensywniej na obszarach od 60 stopnia. Tak będzie i teraz z naszym Nowożytnym. A co do ocieplenia współczesnego,to też pięknie widać przyczynę…tę jedyną – naturalną. Cykle słoneczne i ich siła. http://nextgrandminimum.files.wordpress.com/2014/06/total-solar-irradiance.gif Co do wysokości Bałtyku w czasach Średniowiecza, to mam znajomego, który brał udział w badaniu osadów na całym… Czytaj więcej »

erc48

Zrobisz z tego notkę, bo to może być bardzo ciekawe opracowanie. haha mniejsza.
Danych jest mało,bo wszyscy wolą się rozczulać nad rzekomym wpływem człowieka na klimat… co jest kompletną stratą czasu. Pozdrów brata ciotki :P

ArcticHaze

Gdyby podnoszenie się poziomu morza w Bałtyku było rzeczywiste, a nie li tylko efektem izostatycznych ruchów pionowych skorupy ziemskiej to Gdańsk nie miałby dziś starówki. Przecież gród książęcy zbudowano tam w X wieku na bagnistej wyspie w ujściu Wisły, praktycznie na poziomie morza. Potem był tam zamek krzyżacki a teraz budują tuz obok muzeum II Wojny. I ciągle jest to ląd. Ciekawe jakim cudem jeśli ruchy izostatyczne w okolicy Zatoki Gdańskiej to praktycznie zero?

Totalny sceptyk

Panie Piotrze, Niechętnie u Pana komentuję (wiem, wiem Pan równie niechętnie ze mną dyskutuje, będzie dyskutował, tym bardziej, że tutaj jestem o rok spóźniony): raz na parę lat (jednak chyba można?)… …właśnie „wpadły” mi w ręce bardzo interesujące materiały z konferencji z tego roku w gdańskim Uniwersytecie, (pasujące jak ulał do przyznam ciekawego pańskiego opracowania powyżej): „Climate variability and human impacts in Central and Eastern Europe during the last two millennia”. Wiele prac tutaj prezentowanych pokazuje, że przynajmniej u nas, na terenie naszego kraju, „manowski” niebieski „kwadracik” jest nie na miejscu. Skoro nie dawne kroniki, to może więc np. rośliny… Czytaj więcej »

Maciek

Pozwolę sobie odkopać.
A co z doniesieniami o uprawie winorośli w średniowiecznej Polsce? Temu raczej trudno zaprzeczyć, mówi o tym mnóstwo źródeł, np. klasztornych. Podaje się nawet nazwy odmian. Winorośl potrzebuje ciepłego lata, ale przede wszystkim nie znosi silnych mrozów.
Zaznaczam, że nie było wtedy współczesnych mrozoodpornych krzyżówek v. vinifera np. z amerykańską v. riparia.
Pytanie jest całkowicie serio, liczę na odpowiedź, bo temat jest ciekawy.

Maciek

Aha – nie tylko winorośl. Uprawiano również brzoskwinie, też nie było tak mrozoodpornych odmian jak obecne.

Maro

Wyszperane w internecie. „W średniowieczu okolice Zielonej Góry, jako prowincji nadreńskiego regionu winiarskiego, obfitowały w plantacje winorośli. Najprawdopodobniej sprowadzone one zostały przez benedyktynów ok. 1150 roku. Wg kronik z 1314 roku, znaczna część mieszkańców tego grodu utrzymywała się z tłoczenia wina. W 1484 roku winorośla tak obrodziły i wytłoczono tyle wina, że za jedno jajko płacono sześćdziesięcioma siedmioma litrami wina! Należy dodać, że zmiany klimatyczne (ochłodzenie klimatu), które nastąpiły w XVII i XVIII wieku doprowadziły do niemal zupełnego zaniku uprawy winorośli w Polsce.”

Tom

Maro: 1484 rok to czas szczególnego ocieplenia, które zapoczątkowało Renesans. W kronikach od lat 70 przez 80 do 90-tych jest mnóstwo opisów wczesnych wiosen i wegetacyjnych listopadów i początków grudni! Na pewno rok 1480 i 1481, to już w styczniu kwitły jabłonie, a w maju zbierano dojrzałe jabłka. Przed czerwcem było też po żniwach! Jeszcze w grudniu kwitły łąki jak w środku lata, a w przypadku roku 1481 trwało to do Bożego Narodzenia! Teraz to niemożliwe. Na bank było cieplej niż teraz. Pozdrawiam.

Arctic Haze ☀️

@Tom

Większość badaczy zalicza ten okres już do Małej Epoki Lodowej. Zobacz na przykład hasło z Encyclopedia Brytannica:
https://www.britannica.com/science/Little-Ice-Age

Podobnie pisze Michael Mann, autor hasła o Małej Epoce Lodowej, z innej encyklopedii (ciekawy tekst):
http://www.meteo.psu.edu/holocene/public_html/shared/articles/littleiceage.pdf

Kilka lat temu głośny był artykuł wiążący początek Małej Epoki Lodowej z serią wulkanów w latach 1275-1300. Tu jest tekst o tym z linkiem do oryginalnego artykułu naukowego:
https://www.sciencedaily.com/releases/2012/01/120130131509.htm

Czyli jak nie patrzeć rok 1484 był daleko od ciepłego średniowiecza, a klimat się w tym czasie raczej pogarszał niż polepszał.

Arctic Haze ☀️

Jeszcze dodam kawałek z podsumowania tekstu Manna: For the Northern Hemisphere on the whole (both annual mean and extratropical summer – see Figure 2, panel a), the period 1400 – 1900 appears to have been moderately cooler (approximately 0.3°C) than the earlier period AD 1000 – 1400 and about 0.8°C colder than the late 20th century. Following the cold late 15th century, the 17th and 19th centuries appear as the coldest centuries within this period (although, as discussed above, the spatial pattern of this cooling is quite distinct for the two periods). If one wishes to define the Little Ice… Czytaj więcej »

zaciekawiony

Kroniki często zapisywały jakieś zdarzenia jeśli były nadzwyczajne. Czyli jabłoń kwitnąca w styczniu to było wyjątkowe zdarzenie o którym było warto napisać, a nie reguła ówczesnego klimatu. Nie możesz na podstawie anomalii tworzyć wyobrażeń o normie. Jeśli w latach 20 w Polsce raz spadł śnieg w czerwcu to czy znaczy że wtedy panowała epoka lodowcowa?

Arctic Haze ☀️

Dokładnie o tym samym myślałem. Dzisiejsza młodzież ocenia zimy czy lata na podstawie paru ostatnich ciepłych lat. Gdyby nagle klimat wrócił jakimś cudem do stanu z lat 1970-ch to uważaliby, że to środek epoki lodowej.

Podobnie mogło być i w dawnych epokach. Powrót przeciętnych lat, po serii zimnych, uznany byłby za niezwykłe ciepło przez tych, którzy nie pamiętali lat przed oziębieniem.

Wojtek

W roku 1258 nastąpił wybuch wulkanu Samalas (w Indonezji) i od tego roku nad całą prawie Ziemią z powodu nagłego zapylenia stratosfery nastąpiło zmniejszenie ilości światła słonecznego docierającego do Ziemi, przez co zmieniły się warunki uprawy roślin (a więc i klimat)na około 20 lat. To wystarczyło aby zmienił się trochę kierunek prądów oceanicznych i Grenlandia przestała być zielona do dziś… Proszę to uwzględnić I proszę mniej kategorycznych stwierdzeń, bo w tym sporze (o zmiany klimatyczne) żadna strona nie ma wtstarczających argumentów. Dbajmy o Ziemię, dbajmy o czystość powietrza – ale bez straszenia społeczeństw katastrofą w którąkolwiek stronę. Na Ziemi bywało… Czytaj więcej »

zaciekawiony

O tym że nazwał ją Zielonym Lądem można przeczytać już w dokumentach XII wiecznych. Tak wprost jest napisane w Sadze o Grenlandczykach.

zaciekawiony

tzn. o tym czemu nazwał ją w taki sposób.

zaciekawiony

„Następnego lata powrócił na Islandię i skierował się do Breidafjordu. Zimę spędził razem z Ingolfem w Holmat. Wiosną starł się z Thorgestem i poniósł [Eryk] większe straty, lecz później pogodzili się i był między nimi pokój. Tego samego lata Eryk wyruszył, aby zasiedlić ziemię, którą odkrył, nazywając ją Grenlandią. Uważał bowiem, że ludzie chętniej się tam udaję, jeśli kraj będzie miał ładną nazwę.”
Saga o Eryku Rudym
https://pl.wikisource.org/wiki/Saga_o_Eryku_Rudym

zaciekawiony

Warto dodać że piszący około X wieku kronikarz Adam z Bremy podawał, że mieszkańcy wyspy za morzem piją słoną wodę i robią się od tego zieloni, i dlatego nazwano ją Grenlandią.

AX3

>>ale bez straszenia społeczeństw katastrofą w którąkolwiek stronę.

Ale to właśnie Pan stosuje demagogię, z tym że jest ona zawoalowana w pseudoanalizie jaką wcześniej Pan serwuje.

Pana demagogia to brak proporcji czyli porownywanie obcięcia paznokci do amputacji kończyny … ale oczywiscie nie ma się czego bać ;)

wrocław

Ciekawa dyskusja w temacie Medieval Warm Period http://www.debatepolitics.com/environment-and-climate-issues/275040-documenting-global-medieval-warm-period.html
Co sądzicie o zawartych tam argumentach, bo jako laik trudno mi ocenić ich wiarygodność?

Elalka

No dobrze, kroniki kronikami,jednak jeśli na zachodzie Polski były uprawiane winogrona, okolice Zielonej Góry, ale pewnie nie tylko, to musiało być cieplej, skoro im się te uprawy udawały. W 13 wieku uprawiano winne krzewy w Zielonej Górze. Jak wiemy jeszcze do niedawna winnice były narażone na mrozy, krzewy przemarzały, więc można wnioskować że jednak wcześniej było cieplej. Może by tak właśnie prześledzić jakie rośliny były wtedy uprawiane.

Marian

3 mysli:

1. Zielonogorskim wina mialy opinie bardzo kwasnych. Wiec chyba basz klimat wieczas byl daleki od nadrenii czy Francji;)

2. Winiatstwo upadlo nie tyle przez zmiany klimatu a raczej zmiany spoleczno-ekonomiczne. A chlodne sezony wiosenne1953-55 to byl dobry pretekst aby tereny winnic pozniej przeznaczyc pod budownictwo mieszkania.

3. Obecnie sa odmiany winorosli bardziej odporne na mroz

Arctic Haze ☀️

Zanik winnic na terenach marginalnych od wieku XVIII może mieć więcej wspólnego z coraz większą łatwością importu z rejonów gdzie winorośl lepiej owocuje niż ze zmianami klimatu.

55
0
Would love your thoughts, please comment.x