Czyli dalszy spadek zasięgu pokrywy lodowej Arktyki…
Zbliżamy się już do końca sezonu topnienia pokrywy lodu dryfującego Arktyki. Jego zasięg (SIE) spada w dalszym ciągu, ale w każdej chwili możemy się spodziewać zakończenia tego trendu.
Minima wrześniowe SIE wg NSIDC zostały osiagnięte:
- 2011: 8 września
- 2010: 19 września
- 2009: 12 września
- 2008: 18 września
- 2007: 14 września
- 2006: 14 września
- 2005: 22 września
- 2004: 19 września
- 2003: 17 września
- 2002: 13 września
- 2001: 16 września
- 2000: 11 września
Dane JAXA z 7 września wskazują na to, że SIE w dalszym ciągu spada.
W poprzednim wpisie na temat Arktyki wskazywałem, że ostatnia deska ratunku Wattsa – wartości z IMS – również topnieją. W momencie, gdy wszystkie inne dane wskazywały na rekord, Anthony Watts nagle zdecydował, że to właśnie dane z NIC są tymi jedynymi, którym można wierzyć – mające pewnie do końca nadzieje, że dane te rekordu nie pokażą.
No i rzecz jasna nadzieje te stopniały.
W tej chwili każdy z ośrodków zajmujących się szacowaniem SIE wskazuje, że obecne wartości są rekordowo niskie. Skoro tak, to denialiści musieli zmienić front. I tak Steven Goddard (ten, który tak genialnie prognozował zasięg w 2010 – „you bet ya” ;) ), gdy odkrył że IMS leci na rekord, automatycznie przeskoczył na dane z NORSEX (Arctic Roos), gdyż w tych danych nie było widać ubytku po 25 sierpnia. Stąd Goddard wysnuł wniosek, iż
The Arctic melt season pretty much ended on August 25. That was the last day which JAXA maps showed any noticeable contraction of the ice edge.
Po czym wskazał wykres z SSMI (tak, tak. Goddard mówi o mapach JAXA, ale wskazuje dane SMI. Odnosi się do zasięgu, ale wskazuje powierzchnię):
Ponieważ jednak Goddard jest typem, dla którego nadziei już raczej nie ma, oczywiście i te dane zrobiły mu brzydkiego psikusa.
Tutaj kolejna dygresja – również Watts zdecydował się „zakończyć sezon topnienia”. Ponieważ jednak tym razem wykres IMS nie pokazuje tego, co ludzie na WUWT zobaczyć powinni, oczywiście nie został pokazany.
Jednak główna nagroda za największy wygłup w tym temacie wędruje do kogo innego. Otóż Joe Bastardi – kolejny „ekspert” od „odnawiania się pokrywy lodowej Arktyki” – wmawia nam, że zasięg lodu w zasadzie już wzrasta i na dowód pokazuje… mapy temperatury wody z DMI.
W rzeczywistości biały kolor na tych mapach oznacza temperaturę wody poniżej -0.5°C.
Nie jest to temperatura w której zamarza woda morska. Dodatkowo należy zwrócić uwagę, ze jest to jedynie oszacowanie temperatury wody, a nie właściwy pomiar. Jeszcze bardziej interesujący jest fakt, że DMI pokazuje właściwe mapy SIE. Dlaczego wiec Bastardi nie opiera się na tej mapie?
Widać wyraźnie, jak desperackie i żałosne są metody, którymi tzw. „sceptycy” próbują umniejszyć znaczenie obecnego rekordu. Nie ulega wątpliwości, że jeśli w następnych dwóch latach minimalny zasięg pokrywy lodowej Arktyki będzie większy, niż w tym roku (a szanse na to są spore, wystarczy przejrzeć dane historyczne), to usłyszymy ten sam stek bzdur na temat „odradzania się pokrywy lodowej” od tych samych osób.
Należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden fakt – ponieważ obecnie powierzchnia wolna od lodu jest większa, niż kiedykolwiek, oznacza to że w momencie rozpoczęcia się procesu zamarzania zasięg pokrywy lodowej będzie rósł zapewne bardzo szybko, ponieważ większa powierzchnia oceanu będzie temu procesowi ulegała. Jednak mimo iż tego się właśnie należy spodziewać, jestem pewien że usłyszymy kolejny stek bzdur, tym razem na temat „rekordowo szybkiego zamarzania Arktyki”.
NSIDC podsumowało również sierpień. Zmiana zasięgu sierpniowej pokrywy lodowej Arktyki wygląda następująco:
Jeśli by polczyć średnią prędkość topnienia lodu za ostatnie 2-3 dekady to na który rok linia takiego trendu wskazuje jako ostatni z całoroczną pokrywą lodową na Oceanie Arktycznym ?
Jeśli wyznaczysz trend liniowy z wszystkich danych do 2011, to gdzieś w okolicy 2065. Lód jednak nie zanika liniowo. Przykładowo tegoroczna wartość powinna się wg tego trendu pojawić gdzieś w okolicy 2023. Podstawiając dane po 1991 wychodzi nam 2045, zaś od 2001 – 2031. Wynika to z faktu, że proces ten przyspiesza i są tacy, którzy twierdzą że do 2020 minimalny zasięg wrześniowy spadnie poniżej 1 mln km^2, co uznaje się za punkt od którego mamy Arktykę wolną od lodu.
To się zdzwisz bo pokrywa lodowa nie odbuduje się tak jak myślisz, nie przyjdzie zima taka jak z wykresów. To nie jest sinusoida,średnie tu są bez sensu. Widzisz „huśtawka zakresu pokazywała tylko, że nabiera tempa zmiana cyrkulacji. W momencie ustabilizowania ostatecznego tego tendu, co myślę nastąpi w przyszłym roku, będzie postępować coraz większe spłaszczenie zgodnie z kierunkiem zmian. Innymi słowy poziom pokrywy „zimą” będzie schodził do poziomów „letnich”. Zdziwisz się ale na półkuli pn możesz za 10 lat w ogóle nie zobaczyć klasycznej zimy ze śniegiem.
Sądzę, że zasięg zimowej pokrywy lodowej z przełomu 2012/13 będzie przypominac ten z lat 2007/8 lub 2010/11.
to się zdziwisz;) :twisted:
Nie widzę powodu by się zdziwić :) Sądzę, że maksimum zasięgu NSIDC (ten wykres http://meteomodel.pl/BLOG/wp-content/uploads/2012/09/arcticice_nsidc.png ) wyniesie ponad 14 mln km^2, zaś największe ekstremum na jakie można liczyć, to 13.5 mln km^2. Wynika to z faktu, że mimo wszystko niemal cała Arktyka zamarza zimą. Lód może być cienki, ale będzie.