Póki co obserwujemy bardzo niski (a nawet rekordowo niski) zasięg pokrywy lodowej Arktyki. Ponieważ serie oparte o dane z SSMIS są ostatnio pełne artefaktów, większość stron która z nich korzysta zawiesiła uaktualnianie danych. Poniżej więc dane z JAXA, oparte o AMSR2.
Źródło (tu i niżej): https://ads.nipr.ac.jp/vishop/vishop-extent.html
Zasięg lodu dryfującego Arktyki osiągnął 25 kwietnia 12.6 mln km² i był rekordowo niski. W latach 80. XX w. w tym dniu przeciętnie notowano 14.3 mln km², w latach 90. było to już tylko 13.8 mln km², a w pierwszej dekadzie XXI wieku 13.4 mln km². Wartość taką, jak w dniu 25 kwietnia w poprzednich latach obserwowaliśmy zdecydowanie później. W latach 80. XX w. było to dopiero 30 maja, w latach 90. 20 maja, a w poprzedniej dekadzie już 11 maja.
Z końcem kwietnia wchodzimy w okres przyspieszonego zmniejszania się zasięgu lodu dryfującego, istnieją przesłanki ku temu, że wrześniowe minimum będzie w tym roku wyjątkowo niskie. Jak niskie? Nie wiadomo, wszystko zależy od warunków atmosferycznych panujących od maja do września, które mogą zarówno topnienie lodów przyspieszyć, jak i znacznie spowolnić. W chwili obecnej nie jesteśmy w stanie powiedzieć, czy będą one faworyzować szybszy zanik lodu i otrzemy się o wartości rekordowe. Nie można wręcz wykluczyć zarówno nowego rekordu wrześniowego minimum, jak i wartości wyższych od ubiegłorocznych. Powtórzenie się warunków z 2012 mogłoby w chwili obecnej oznaczać spadek wrześniowego minimum do zaledwie 2 mln km², co ociera się już o wartości przy których uznaje się Arktykę de facto wolną od lodu dryfującego (pon. 1 mln km²).
W najgorszym wypadku możliwe jest ograniczenie zasięgu do obszaru oznaczonego na powyższej mapie czerwonymi kolorami. Oznaczałoby to biegun północny wolny od lodu. Liczba czynników wpływająca na zasięg lodu dryfującego danego roku jest jednak tak duża, że dopiero gdzieś w połowie lipca można próbować oszacować (i to jeszcze z dużym błędem), jak potoczą się jego dalsze losy.
Kolejny rekord nie byłby jednak dużym zaskoczeniem. Objętość lodu arktycznego jest niska. Wbrew temu, co próbują wmówić niektórzy, nie obserwujemy obecnie jakiejś „odbudowy” arktycznych lodów. Warto przy tym zwrócić uwagę, że podobne twierdzenia, z tej samej strony, mieliśmy już w latach 2008-2011.
Zwracam przy okazji uwagę, że strona na blogu dotycząca Arktyki zawiera teraz kilka nowych grafik.
Wielu badaczy twierdzi, ze w tym roku może paść kolejny rekord.
Tu piszą o tym w EOS, oficjalnym biuletynie AGU:
https://eos.org/articles/arctic-sea-ice-extent-may-shrink-below-2012-record-low
Tu jest informacja o badaniach niemieckiego AWI sugerujących, że lód za cienki aby przetrwać lato:
https://www.sciencedaily.com/releases/2016/04/160421085209.htm
I kawałek konferencji prasowej z konferencji EGU, gdzie chyba AWI też to ogłaszało. Tu jednak wypowiada się Ed Hawkins z Uniwersytety Reading:
https://www.youtube.com/watch?v=cYmbbT_pRo8
A tu jest cała konferencja prasowa z konferencji EGU w Wiedniu na temat zaniku letniego lodu w Arktyce (43 minuty):
http://client.cntv.at/egu2016/press-conference-7
W każdym roku ocieramy się o rekord, sezon letni odpowie za minimum, w tej chwili na gfs widzą zimne lato arktyczne, ale może być odwrotnie.
Ale są lata gdy ocieramy się bardziej. Cienki lód wiosną w Arktyce sprzyja rekordowi latem. To coś jak sucha ziemia (w polskich szerokościach) sprzyja falom upałów latem. To nie żadna magia ale prosta fizyka.
Teraz trudniej rozróżnić jakie będzie lato, pikuje w temperaturach i opadach jak chce i kiedy, w 2010 w Rosji było spalone „piekło”.
Mi zginęło słowo „wiosną”. Chodziło mi o to, że są sytuacje wiosną, które bardzo sprzyjają pewnym sytuacją latem:
cienki lód wiosną -> brak lodu latem (Arktyka)
sucha ziemia wiosną -> fala upałów latem (Europa)
W takich wypadkach prognozy długoterminowe przestają być fusami. Tzn nie muza się spełnić ale mają już całkiem duży „skill”.
NSIDC zalicza rekordowy błąd pomiaru.